Szukaj na tym blogu / Search the blog

piątek, 3 października 2014

Zmarli i ich dusze (duchy)

Czy wierzycie w duchy, zjawy i zjawiska paranormalne?
Ja przyznam się szczerze że wierzę.
Spotkałem się z wieloma przypadkami paranormalnymi , które są dla mnie nie wytłumaczalne i postaram się je po części opisać.

Pierwsze wydarzenie miało miejsce ok.1985 roku. Ja miałem wtedy ok. 9 lat i pamiętam to bardzo dokładnie, między innym dlatego bo seans odbywał się w Naszym rodzinnym domu.
Mój brat (tutaj nazwę go R”) ze swoim kolegą (nazwijmy go „B”) postanowili wywoływać duchy. Nie jakieś przypadkowe – Broń Boże!!! To miała być wywołana konkretna osoba, a mianowicie moja babcia –Władysława Wiczewska.

R i B przygotowali się do tego zadania bardzo szczegółowo i dokładnie.
Mieli do tego przygotowaną specjalną planszę z literami i cyframi, taka plansza nazywa się „ ouija ” i wygląda mniej więcej tak:




Do tego był talerzyk, a może bardziej podstawek ze wskaźnikiem. Na ławie w pokoju stały jeszcze dwa lichtarze i krzyż. Pokój był zaciemniony, a seans odbywał się w godzinach wieczornych.

R i B siedzieli vis’a’vis siebie, ręce mieli uniesione nad talerzykiem. Palce ich stykały się ze sobą, a talerzyk był postawiony na środku planszy.

Nie powiem jakie komendy zostały wypowiadane i jak cały seans się odbywał.

Ale najważniejsze w tym wszystkim było to, że udało im się wywołać moją babcię. Zadawali jej różne pytania. Byłem świadkiem jak talerzyk sam bez niczyjej pomocy przesuwał się po planszy. Odpowiadał na pytania TAK lub NIE, najeżdżał na litery i budował zdania.

Babcia skarżyła się na ogród działkowy, który był bardzo zaniedbany.

Nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie fakt, że babcia zmarła w listopadzie 1984 roku, jej działeczka w tamtej chwili była bardzo porośnięta chwastami i makami polnymi. Moja mama i R przez dłuższy czas walczyli z ogródkiem aby go doprowadzić do stanu używalności.

Pamiętam, że na koniec seansu dusza babci nie chciała odejść. R i B bardzo długo walczyli i prosili ducha aby sobie poszedł. W końcu się udało ale Oni po całym seansie byli bardzo wyczerpani i zmęczeni.

piątek, 25 lipca 2014

Krajewscy z Wolsztyna, Tłoków i Gościeszyna cz.2

Niestety nie spodziewałem się że przy poszukiwaniu Krajewskich z Tłoków i Gościeszyna będę miał tyle problemów. 
Osób spowinowaconych i skoligaconych z tym nazwiskiem jest naprawdę dużo.
Bardzo pomocną dłonią dla mnie okazał się Pan Krzysztof Raniowski, z którym miałem okazję rozmawiać jak również jego książce Rody Ziemi Wolsztyńsko-Babimojskiej (wydanie 2014). 
Zawarte w niej informacje dotyczą moich przodków.

Niedługo przedstawię szczegółowo informacje, które udało mi się zdobyć w AAP oraz dzięki książce Pana Krzysztofa. 

Musicie się uzbroić w cierpliwość.